Warning: mkdir() [function.mkdir]: No such file or directory in /includes/Core/AdoDB/adodb5/adodb.inc.php on line 1735

Warning: mkdir() [function.mkdir]: No such file or directory in /includes/Core/AdoDB/adodb5/adodb.inc.php on line 1735

Warning: mkdir() [function.mkdir]: No such file or directory in /includes/Core/AdoDB/adodb5/adodb.inc.php on line 1735
Europejskie Centrum Solidarności

BISKUPIA GÓRKA

NASZE WSPÓLNE MIEJSCE
26/08/2017

Ulica Biskupia na Biskupiej Górce to małe zagłębie organizacji pozarządowych. W odległości kilkunastu metrów od siebie mieszczą się siedziby Stowarzyszenia Biskupia Górka, Stowarzyszenia WAGA, które prowadzi Dom Sąsiedzki, Fundacji „Życie i Pasja” oraz Fundacji „Rodzinny Gdańsk”. Ich aktywiści połączyli siły i wspólnie z Europejskim Centrum Solidarności przystąpili do projektu ZROZUMIEĆ SIERPIEŃ.


Koordynatorka wydarzenia Krystyna Ejsmont, prezeska Stowarzyszenia Biskupia Górka i redaktorka portalu biskupiagorka.pl, mówi, że cele przystąpienia do ZROZUMIEĆ SIERPIEŃ i organizacji spotkania wspomnień były jasne – integracja mieszkańców i wspólne działanie. To tworzy poczucie wspólnotowości, które jest przyjemne w chwili pracy, ale i zostawia trwałe efekty.
– Bo na co dzień każdy w stowarzyszeniach robi swoje, każdy ma zadania.

Najważniejsza jest integracja
Finał rozpoczął się o godz. 10 rano i ściągnął do niewielkiego biura tłumy. Grażyna Połubińska. koordynatorka w Fundacji „Życie i Pasja”, mówi, że na co dzień ciężko jest wyciągnąć ludzi z domów. Dziś jednak przyciągnęły ich warsztaty fryzjerskie i manicure. Każdy mógł bezpłatnie powierzyć swoją głowę i paznokcie fryzjerce i kosmetyczce.
Wydarzenie uwieczniał fotograf pasjonat Kazimierz Rogalski z Siedlec. Na Biskupiej Górce mieszka jego siostra Lidia Dulska, która udziela się w Fundacji „Życie i Pasja”, a dziś czuwa nad wypiekiem francuskich ciastek z kiełbaską, owocami i pizzerek. Fotograf jest stałym gościem dzielnicy.
Monika Wierzbicka kończy ostatni dziś manicure. W końcu ile można? Już kilkadziesiąt dłoni przeszło przez jej palce. Jej fotografie przy pracy są już na Facebooku.
– Pan Kazimierz mnie zawstydza – śmieje się trzydziestoośmioletnia manicurzystka. – Ja nie ogarniam Facebooka i proszę jego, żeby wrzucał moje zdjęcia.
– Jak się ma sześćdziesiąt lat, to wszystko można! – cieszy się pan Rogalski.

O co się walczyło…
Grażyna Połubińska z zaplecza, gdzie nakładają z Lidią Dulską na talerze dzisiejsze wypieki, woła rozbawiona:
– Kaziu! Jakie sześćdziesiąt?! Ty masz przecież siedemdziesiąt pięć!
Grażyna Połubińska zajmuje się w Fundacji pomocą społeczną i prowadzi Klub Seniora. Mieszkała na Biskupiej Górce przez 29 lat, niedawno przeniosła się do nowego budownictwa na Zakoniczyn. Chwali sobie zieleń za oknem i brak powszechnej w kamienicach na Biskupiej Górce wilgoci. Dzielnica potrzebuje pilnej rewitalizacji.
– Jako fundacja musimy robić coś dla dzielnicy – mówi pani Grażyna.
Aktywizują seniorów i dzieci, dla nastolatek mają program Lejdis, przygotowujący do życia w rodzinie. Prowadzą zbiórki oraz dystrybucję odzieży i żywności.
Chciała przystąpić do ZROZUMIEĆ SIERPIEŃ, żeby przypomnieć sobie tamten czas.
– Ja żyłam Sierpniem ‘80. Walczyło się o pokój, spokój, wolne słowo, wolne soboty, lepsze jutro – opowiada pani Grażyna.
Należała do zakładowej Solidarności, nosiła pod Stocznię Gdańską jedzenie dla strajkujących, w kościele św. Brygidy robiła wieńce i szarfy.
– Dziś tego, o co się walczyło nie ma. Co się nie powie, to niedobrze. W soboty się pracuje. Policja używa przemocy, ale i młodzież też – mówi zawiedziona sytuacją w kraju.

Podwójne ryzyko

O tym, jak w latach 80. Polacy walczyli z systemem, można w czasie finału dowiedzieć się w Domu Sąsiedzkim, gdzie mieszczą się siedziby stowarzyszeń Biskupia Górka i WAGA.
Przygotowano pokaz fragmentu filmu dokumentalnego o opozycjonistach i wernisaż wystawy fotografii „3 maja 1982 | Stan wojenny na Biskupiej Górce w Gdańsku”.
Andrzej Szulc, autor niektórych z prezentowanych zdjęć, mówi, że odkrył je w swoim archiwum niedawno. Zostały zrobione 3 maja 1982 roku. On bardziej zapamiętał demonstracje z grudnia 1981, po wprowadzeniu stanu wojennego. Rzadko zabierał aparat na demonstracje.
– Było to podwójne ryzyko – tłumaczy.
Można było zostać złapanym przez milicję, a wtedy kłopoty miałyby też osoby uwiecznione na negatywie. Można też było być wziętym przez demonstrantów za milicjanta w cywilu.
Tego dnia Andrzej Szulc zabrał aparat na uroczystą mszę w kościele Mariackim, bo żałował, że nie miał dwa dni wcześniej, pierwszego maja. Wracał po mszy do domu na Legnicką, ale przez zablokowane Hucisko nie dało się przejść. Milicja spychała demonstrantów w kierunku Biskupiej Górki, na której szczycie stacjonowało ZOMO. I tak zrobił zdjęcia zamieszek właśnie w tej dzielnicy.

Rozkołysana Nysa
Inna fotografia na wystawie przedstawia efekty konfrontacji społeczeństwa z władzą – spaloną milicyjną Nyskę. Na wernisażu obecny jest jeden ze sprawców. Opowiada, jak zaczaili się w 10–12 chłopaków i zatrzymali jadącą po bruku pod górę samochód. Zaczęli go podnosić i kołysać. Przerażony kierowca wyskoczył z szoferki i zaczął uciekać przewracając się co kilka kroków.
– Wołaliśmy, żeby nikt go nie bił i nie kopał – wspomina Zdzisław Masian, rocznik 1959. – A on powiedział swoim, że go skatowaliśmy.
Chłopaki zdążyli tylko zepchnąć samochód ze skarpy i podpalić.
– Zaraz ruszyli z góry, było wszędzie niebiesko – opowiada Masian.
Walili szturmowymi pałami w tarcze i w każdego kto się nawinął.
– Dostawali jakieś narkotyki chyba, myśmy mówili, że „głupiego Jasia”, bo nie było z nimi kontaktu wzrokowego. Chcieli tylko bić.
Po wernisażu wszyscy przenoszą się na ranczo, czyli podwórko za Domem Sąsiedzkim, na kulminację finału. Tu na stołach czekają wypieki z warsztatów Lidii Dulskiej oraz przysmaki, jak hummus, kuskus i kulki mocy z warsztatów dla dzieciaków pod hasłem: „Zdrowo żyjemy, bo wiemy co jemy” Patrycji Ungerman, prowadzącej zdrowy catering „Smako:łyki”.
Uczestnicy dwudniowych warsztatów zorganizowanych przez MAMYWENE prezentują efekty pracy – drewniane tabliczki z pyszczkami piesków i napisem „SPRZĄTNIJ PO MNIE!”. Powstała też mapa terenu z zaznaczonymi newralgicznymi miejscami, gdzie tabliczki zostaną po finale rozmieszczone.

Do zobaczenia za rok
Dzieci i młodzież, która brała przez trzy dni udział w warsztatach Jarka Marciszewskiego z grupy Remont Pomp, grającego muzykę współczesną, etno i improwizowaną, daje koncert na własnoręcznie wykonanych z plastikowych wiader, rur i butelek instrumentach perkusyjnych.
Po koncercie dzieciaków rozpoczyna się recital akordeonowy zadymiarza ze stanu wojennego Zdzisława Masiana. Do skocznej „Kalinki” wirują w tańcu dzieciaki. Spokojniejsze kawałki łączą w pary dorosłych.
– Piękna wystawa – podsumowuje imprezę Krystyna Ejsmont. – Choć liczyłam, że przyjdzie więcej mieszkańców i będą się rozpoznawać na zdjęciach. Ale podoba mi się, że ludzie tak długo się bawią.
Z niektórymi znają się od kilkudziesięciu lat.
– Dzięki finałowi zmobilizowaliśmy się do wspólnej pracy – puentuje.
Podziękowania za wsparcie tego finału należą się również Towarzystwu Profilaktyki Środowiskowej „Mrowisko”, Fundacji Rodzinny Gdańsk, Gdańskiej Szkole Wyższej. Do zobaczenia za rok!

Tekst: Przemysław Kozłowski
Zdjęcia: Dawid Linkowski / Archiwum ECS


 

Galeria foto