Warning: mkdir() [function.mkdir]: No such file or directory in /includes/Core/AdoDB/adodb5/adodb.inc.php on line 1735

Warning: mkdir() [function.mkdir]: No such file or directory in /includes/Core/AdoDB/adodb5/adodb.inc.php on line 1735

Warning: mkdir() [function.mkdir]: No such file or directory in /includes/Core/AdoDB/adodb5/adodb.inc.php on line 1735
Europejskie Centrum Solidarności

MIGRANCI W TRÓJMIEŚCIE

Żyją wśród nas i często czują się bardzo samotni i smutni. Przyjechali z niedalekiej Ukrainy, ale i z odległego Chile. Dzieli ich z nami nie tylko język. Posłuchajcie o tym, jakimi jesteśmy gospodarzami, jak nas widzą i jak bardzo idea solidarności jest również ich doświadczeniem.

Dzień otwarcia nowej siedziby ECS, 30 sierpnia, był jednocześnie dniem finału projektu „Praktyka obywatelska dla migrantów i imigrantek”. Od ponad pół roku Centrum Wsparcia Imigrantów i Imigrantek w Gdańsku wraz z ECS realizuje projekt praktyki obywatelskiej dla migrantów. Na przedprożach nowej siedziby ECS migranci opowiadali o sobie i o nas.

Jesteście dumni
Cristiana Machalińska, mama 3-letniego Adasia, mieszkanka Gdańska od ponad 3 lat. Cristiana pochodzi z Călărași w Rumuni, a obecnego męża Polaka poznała, gdy razem pracowali na Teneryfie.
– Na początku czułam się bardzo wystraszona, samotna, myślałam, że jestem sama na świecie, ale gdy poznałam ekipę innych migrantów już wiedziałam, że inni też czują tak jak ja. Takie spotkania dają mi dużą nadzieję, pewność siebie. Teraz jeśli mam problem mogę do kogoś zadzwonić i już nie jestem sama – opowiada Cristiana.
– Teraz bardzo mnie interesuje Gdańsk, architektura, historia, ale najbardziej to, że Was nie było przez 100 lat na mapie a przetrwaliście, jesteście tacy mocni, macie swoją tradycję, jedzenie, stroje narodowe. Podoba mi się, że jesteście dumni ze swojej historii. My mieliśmy wojnę i już prawie o niej zapomnieliśmy, a Wy dalej walczycie. Gratulacje, że macie taką moc – mówi z zachwytem Cristiana.
Podczas święta imigrantów Cristiana postanowiła wraz z całą swoją ekipą symbolicznie zasadzić mały dąb, symbol mocy, stabilności i zakorzenienia.
– Jestem bardzo zakochana w tej przestrzeni ECS, jestem emigrantką i czuję więcej. Wiem, że ten dzień jest mój, to jest mój kraj. Niektórzy znajomi Polacy mówią, że za dużo pieniędzy zostało wydane na ten budynek ECS, ale ja czuję inaczej, potrzebuję tego miejsca. Kiedy widzimy ten budynek jadąc tramwajem myślimy: no tak, dlatego jesteśmy wolni! Mówię moim przyjaciołom, że źle myślą, my emigranci widzimy inaczej, nie tylko brązowy budynek, dla mnie ten budynek wygląda jak książka, jest pięknie, mamy tu dużo informacji o historii, możemy tu przychodzić z dziećmi i im czytać co tu się działo, to prawdziwe miejsce. Teraz mogę zadzwonić do moich przyjaciół i powiedzieć, że spotkamy się w naszym miejscu ECS, a nie w restauracji. To miejsce ma duży sens, czuję się tu bezpiecznie – wyznaje Cristiana.

Chciałabym mieć wielu przyjaciół
Artem Kholodkov sfotografował TRÓJMIASTO Z LOTU PTAKA. Artem przyjechał do Polski z Ukrainy 2,5 roku temu, by na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim studiować geodezję i kartografię. Dołączyła do niego jego dziewczyna Wiktoria. Obecnie mieszkają w Gdańsku.
Artem, którego rodacy walczą teraz o wolność, lepiej niż ktokolwiek inny wie, co to znaczy znać historię i wyciągać z niej wnioski.
– To ważne, zawsze trzeba ludziom przypominać historię, dawać porównanie, powinny być takie miejsca, które zbierają dane. Niewiele wcześniej wiedziałem o Solidarności wydaje mi się to bardzo ciekawe – mówił Artem.
Artem znalazł po studiach pracę w Polsce i myśli pozytywnie o swojej przyszłości.
Na scenie przed publicznością zaprezentowała się podczas finału projektu Defen Jiang z Chin. Zatańczyła do starej pieśni z jednej z najważniejszych chińskich powieści „Sen czerwonej komnaty”, historii o niespełnionej miłości, samotności. Defen od blisko 5 lat mieszka w Gdyni, na co dzień prowadzi dom, uczy się języka polskiego. Z mężem porozumiewa się mieszanką języków: polskiego, chińskiego i angielskiego. Bardzo chciałaby w przyszłości znaleźć pracę.
– Podoba mi się życie tutaj, ale za mało mam ludzi wokół siebie, czasem mi smutno, bardzo smutno. Chciałabym mieć wielu przyjaciół i mówić dużo po polsku, by szybciej się tego języka nauczyć – wyznaje Defen.
Pamięta czasy, kiedy Polska uwalniała się z wpływów rosyjskich i kojarzy je z Solidarnością.
– Wtedy płynął przekaz, że Polska jest krajem biednym i w trudnym położeniu i mam wrażenie że teraz Wy tak myślicie o Chinach – zauważa.

Powiem wam czego jeszcze nie wiecie o Solidarności
Na scenie zobaczyliśmy także pokaz oryginalnych czeczeńskich strojów kobiecych, które zaprojektowała Aminat Zhabrailova, krawcowa z 20-letnim stażem, która w Polsce nie pracuje w zawodzie. Wraz z siostrami: Khadi Alievą i Sanetą Zhabrailovą są uchodźczyniami z Czeczenii. Od 1,5 roku mieszkają w Gdańsku.
– Być może są tu ekonomiczne trudności, ale wewnętrznie jesteśmy szczęśliwe. Znalazłyśmy tu wielu przyjaciół. Myślimy przede wszystkim o dzieciach. Dla nas to, że dziś tu jesteśmy to zwycięstwo. Uchodźcom żyje się ogólnie ciężko, ale nam dzięki ECS udało się dużo osiągnąć. Bardzo dobrze zrozumiałyśmy historię Polski, poznałyśmy wiele osób, które brały udział w wydarzeniach w stoczni, mamy plan napisania książki, o tym czego wy jeszcze nie wiecie o solidarności – Alieva się uśmiecha. – Teraz mamy projekt dla czeczeńskich dzieci, żeby wiedziały co to jest Solidarność, by też dla nich pojawiła się nadzieja. Ten budynek jest trochę mroczny, ale to ma swoje znaczenie, metal rdzewieje, ale trwa, żyje.

Za miłością
Na spotkanie przyszli również Chilijczycy – Felipe Escobar Acuña i Pamela Gąsiorowska. Felipe na potrzeby multimedialnej wystawy udostępnił swoje archiwum zdjęć ilustrujących ŻYCIE CODZIENNE MIGRANTÓW W TRÓJMIEŚCIE. Do Polski przyjechał za miłością. Deklaruje, że kocha ten kraj i chce być jego częścią. Jego zdaniem to wspaniały pomysł, żeby przenosić ideę Solidarności także na imigrantów.
Z powodu miłości osiedliła się w Gdańsku także Pamela Gąsiorowska, która w trakcie projektu nosiła jeszcze nazwiska Palma Zapata. Ta świeżo upieczona panna młoda, na co dzień zajmuje się domem, z mężem porozumiewa się w języku angielskim, choć ambitnie planuje zacząć uczyć się intensywniej języka polskiego. Na scenie przy budynku ECS czytała poezję chilijskich noblistów Pablo Nerudo i Gabrieli Mistral, opisując ich twórczość jako „flagę chilijskiej kultury”.
– Czasem moi przyjaciele myślą, że nie ma imigrantów w Polsce, sądzą że jestem tu jedyna, mówię im że to nie jest tak, jest nas wielu, z wielu krajów. To okazja do powiedzenia że tu jesteśmy, lubimy to miejsce, chcemy rozumieć wszystko. To dla mnie wielki pierwszy krok – Pamela komentuje swoją obecność w ECS.

Genetyczne więzi krwi
Na spotkaniu migrantów spotykamy świetnie mówiącą po polsku Olgę Monastyrską, pochodzącą z obwodu żytomierskiego na Ukrainie, gdzie mieszka prawie 60 proc. ludności polskiego pochodzenia. Z wykształcenia jest psychologiem, od dwóch lat mieszka wraz z mężem Polsce, na początku w Sopocie, teraz w Gdyni. Olga zajmuje się opieką nad osobami starszymi. Czuje się rozdarta pomiędzy dwiema kulturami, choć – jak mówi – zawsze wiedziała, że jest Polką.
– Od dzieciństwa słyszałam język polski, choć w rodzinie ze względów bezpieczeństwa nie mówiono po polsku. To jest marzenie całego życia, odkąd pamiętam chciałam mieszkać w Polsce, bo czułam się Polką, nigdy tego nie mogłam pokazywać w kraju, w którym się urodziłam. To uczucie krwi, genetyczne, zawsze czułam się Polką i choć lubiłam ziemię, na której się urodziłam, to ciągnęło mnie do ziemi przodków.

Tam „polska morda”, tu „Rusek”

– Mój mąż na Ukrainie czuł się zawsze „polską mordą”, a jak tu przyjechał mówili o nim „Rusek”. Pamiętam, jak po przyjeździe do Sopotu spotkaliśmy się ze znajomymi, którzy dziesięć lat już byli w Polsce, powiedzieli mi: Witamy na ziemi polskiej migrancie! Odpowiadałam: Ja nie czuję się imigrantką, wróciłam do ojczystego kraju! Odpowiedzieli mi wtedy z przekąsem: No, no, no, jeszcze zobaczysz! Byłam zszokowana, ale zrozumiałam, że oni mówią z doświadczenia – wyznaje nieco rozżalona Olga.
Olga uważa, że to jak imigrant sobie poradzi zależy przede wszystkim od jego nastawienia i znajomości języka.
Przygotowany przez uczestników i uczestniczki finał projektu „Praktyka obywatelska dla migrantów/tek” nie bez znaczenia odbył się w nowej siedzibie ECS, miejscu otwartym dla wszystkich i sprzyjającym budowaniu więzi oraz solidarności międzyludzkiej ponad wszelkimi podziałami.
– Najważniejszy dla zakorzenienia i integracji jest dla migrantów dostęp do informacji, szerokie kontakty społeczne, zrozumienie historii miejsca, w którym teraz żyją – komentuje projekt Marta Siciarek z Centrum Wsparcia Imigrantów i Imigrantek w Gdańsku. – Nasz program opiera się także na opowiadaniu o Solidarności. Niektórych to bardzo ekscytuje.

Program „Praktyka obywatelska dla imigrantów i imigrantek” mieszkających w Trójmieście realizowany jest od kwietnia 2014 roku z inicjatywy trzech podmiotów: Centrum Wsparcia Imigrantów i Imigrantek, Centrum Wspierania Aktywności Lokalnej CAL oraz Europejskiego Centrum Solidarności. 30 sierpnia projekt nie skończył się. Odpowiadając na oczekiwania jego uczestników, będzie kontynuowany i wzbogacany.


 
«  1 2  »